Nazwa potrawy brzmi jak z karty dań w restauracji:)) Ale jak to inaczej nazwać?
Ugotowana kasza jęczmienna – zero roboty. Drugi krok to cebulka podsmażona na niewielkiej ilości oleju, po chwili dodane pieczarki pokrojone w grube plastry i curry. Na koniec wlałam trochę mleka kokosowego Blue Dragon (zadałam sobie trud przeczytania składu na każdym kokosowym mleku, której ma sprzedaży Auchan – i to właśnie mleko ma najkrótszy i najprostszy skład). I do kompletu surówka z białej kapusty, pora i koperku, doprawiona sosem z oleju lnianego, soli i pieprzu. W sumie całość szybka i niepracochłonna – a efekt świetny. Zostało mi jeszcze trochę kaszy i mleka sojowego – z kaszy i warzyw będą jutro kotlety, ale co zrobić z resztą mleka? Muszę pogmerać w necie.
A to obiad z wczoraj: surówka z marchewki, jabłka, selera i orzechów włoskich, a na drugie danie zupa – warzywna? z wszystkiego? – no jakaś taka, bardzo smaczna. Po co dorabiać na siłę nazwę.
************
A na deser:
Dwie i pół godziny łuskania orzechów włoskich na balkonie (wielka torba otrzymana od Lidki w prezencie) w towarzystwie kotów (Heniek siedział pod stołkiem i polował na każdą łupinkę, która spadła na podłogę), dzieci swoich oraz cudzych i warkotu kosiarki Pana, który kosił trawę na swojej działeczce za moim balkonem. A w tle odpoczywające jeszcze po Bieszczadach cztery pary butów – ale weekend już wkrótce, więc kto wie? Kto wie? Beskidy widać przecież z naszego balkonu jak na dłoni, grzech nie korzystać przy każdej okazji.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.